Problemy Gdańskiego Rowerowego Projektu Inwestycyjno - Promocyjnego

Problemy są. Dotyczą przede wszystkim zarządzania jakością i procesu planowania, projektowania dróg rowerowych. Ujawnia się brak dobrego umocowania Standardów Projektowych w procedurach podejmowania decyzji projektowych oraz brak dobrego przygotowania. W przetargach na prace projektowe nie startowała firma, która projektowała wzorcową drogę rowerową na al. Hallera i wdrożenie nowych projektantów okazało się problematyczne (jedynym elementem przetargu była cena - doświadczenie nie grało roli). Istniał też przez długi czas nie do końca oczywisty (i zupełnie nieoczekiwany) konflikt między zespołem projektu a urzędnikami, odpowiedzialnymi za organizację ruchu. Skutkiem są niedostateczne rozwiązania w niektórych miejscach drogi rowerowej na ul. Wyspiańskiego i na Grunwaldzkiej. W większości są możliwe do skorygowania. Niektóre szczegóły zostały przedstawione na stronie poświęconej realizacjom dróg rowerowych w ramach projektu.

Jest to lekcja dla innych samorządów: standardy projektowe muszą być elementem specyfikacji istotnych warunków zamówienia na prace projektowe dróg rowerowych i ich wykonawstwo.

Przez długi czas problemem były też koszty inwestycji: w ramach projektu można finansować (jako wkład GEF oraz wkład własny miasta wynikający z Dokumentu Projektu) elementy infrastruktury rowerowej i niezbędne prace towarzyszące. Tymczasem pierwsze kosztorysy obejmowały np. tysiące roślin ozdobnych, remonty chodników na całej szerokości między licem budynków a jezdnią itp. Do tego dochodzi kwestia niekorzystnego przelicznika dolar - złotówka. Obecnie jest on zupełnie inny, niż w momencie tworzenia budżetu projektu.

Płynie stąd lekcja, że należy bardzo mocno pilnować kosztów już na etapie projektowania. Jest to zadanie zarówno dla odpowiedzialnych za wdrożenie urzędników, jak i Społecznego Zespołu Doradzczego. Zakres prac projektowych musi być ściśle sprecyzowany. Pieniądze mają "kupić" efekt społeczny i ekologiczny, a nie służyć do transferu korzyści materialnych do kieszeni wykonawców - np. przy okazji nasadzenia kilku tysięcy roślin ozdobnych w ramach budowy drogi rowerowej (a dosłownie takie "ładne kwiatki" pojawiły się w pewnym momencie, grożąc znacznym przekroczeniem budżetu).

Trzecim problemem są opóźnienia, wynikające głównie ze zderzenia "kultury korporacyjnej" projektu i instytucji go finansujących i nadzorujących z praktyką polskich urzędów. Nie należy tu doszukiwać się sensacji - polskie przepisy są obowiązujące, a projekt jest wdrażany w trybie, który nigdy w Polsce nie był stosowany. Stąd wiele rzeczy dzieje się wolniej, niż wszyscy byśmy sobie tego życzyli. Ale od pośpiechu dużo ważniejsza jest jakość.