Velib
ma już rok
"Bardzo popularny, ale bardzo drogi" - tak Le Figaro
tytułuje swój artykuł
o przedsięwzięciu, które w ciągu roku stało się nowym symbolem Paryża.
Mowa o systemie publicznych rowerów Velib. Jak twierdzi francuski
dziennik, system w ciągu roku zyskał 200 tysięcy użytkowników, którzy
skorzystali z rowerów aż 25 milionów razy. Codziennie paryżanie
odbywają na rowerach Velib 120 tysięcy podróży. Według sondaży, poziom
zadowolenia użytkowników sięga niebotycznego pułapu 98 procent.
Ale jednocześnie w ciągu roku aż 30 procent z 16 tysięcy paryskich
rowerów padło ofiarą kradzieży lub wandalizmu. Celnicy w Marsylii
regularnie znajdują skradzione rowery Velib w ładunkach podróżujących
do krajów Afryki Połnocnej. Jeden rower znaleziono aż w romskim
obozowisku w Rumunii. Codziennie też 1500 rowerów musi być naprawiane.
Powoduje to ogromny wzrost kosztów. Zgodnie z biznesowymi założeniami
jeden rower miał kosztować 1000 euro, a kosztuje dwa i pół raza więcej.
Tymczasem cena jaką płaci użytkownik systemu to abonament (29 euro za
rok lub 7 euro za tydzień)
i opłata 1 euro za godzinę - przy czym pierwsze 30 minut jazdy jest za
darmo. Stąd
strata ponad 3 miliony euro, poniesiona w pierwszym roku działalności
systemu.
Na szczęście te koszty nie obciążają podatnika tylko firmę reklamową JC Decaux.
Firma ta wygrała przetarg z konkurencyjną Clear Channel
(która jest operatorem konkurencyjnego systemu Smartbike) zobowiązując się
do przekazania miastu aż 20 tysięcy rowerów dostępnych w 1450 punktach.
Warto zwrócic uwagę, że początkowo była mowa o zaledwie 8 tysiącach
rowerów. Najwyraźniej konkurencja czyni cuda. Zresztą nie tylko w
Paryżu, bo
wszystkich rowerów finansowanych przez JC Decaux jeździ na
całym świecie aż 38 tysięcy.
I na koniec ważny komentarz: system Velib w Paryżu nie
trafił w próżnię. We Francji samorządy od kilkunastu lat systematycznie
tworzą ułatwienia dla rowerzystów. Jak wyglądał Paryż już cztery lata przed
uruchomieniem systemu wypożyczalni można zobaczyć tutaj.
Polityczne zaangażowanie w kwestie transportu rowerowego władz Paryża
miało też wymiar międzynarodowy. W 2003 roku odbyła się w tym mieście
konferencja z cyklu VeloCity poświęcona
transportowi rowerowemu. Warto o tym pamiętać próbując przenieść
paryskie doświadczenia na nasz grunt. Polskie samorządy od 1989 roku
robią wszystko odwrotnie niż Stara Europa. Dyskryminują
rowerzystów, utrudniają nam poruszanie się i przebudowują miasta w taki
sposób, że nie da się po nich jeździć rowerem inaczej, niż łamiąc
przepisy.
Marcin Hyła |